Właśnie przylazłem do domu. Współlokatorek nie widziałem. Dzień z jednej strony troszku rozpieprzony, z drugiej troszkę wyjaśniający.
Ciągle mieszkam w Stein, w dodatku poznałem dziś pełną nazwę mojej wioseczki, ale niestety już zapomniałem. Pozytywne jest to, że już kilka osób zobowiązało się przetrzymywać mnie po imprezach.
Z przyjemnych info – dziś mieliśmy kolacyjkę z ludźmi z programu. Ludzie jak ludzie, brakuje mi u nich troszkę słowiańskiego temperamentu. Kolacja super. Kuchnia fusion. Na zakąskę cała góra sushi, potem inne pyszne rzeczy. Suflet na kolację był wow.
Wnioski:
- Transport publiczny w Basel i okolicach jest super, jeżeli ma się bilet miesięczny. Muszę sobie jutro taki sprawić.
- podatki w Basel są super wysokie, a w mojej wioseczce znacznie niższe (jeden z nielicznych punktów za pozostaniem)
- muszę koniecznie przypomnieć sobie niemiecki, ponieważ okazuje się, że nie każdy zna tutaj angielski, poza tym zawsze może mi to dać kilka dodatkowych punktów u ludzi.
Plany na jutro:
- ustalić plan imprez na najbliższe tygodnie (Zurych w weekend?)
- wozić z sobą niemiecki i kuć
- kupić rano ten przeklęty bilet
- założyć konto
- przycisnąć FREi’a o zwrot kasy i rozwiązanie na Internet (może faktycznie powrót do domu późnymi pociągami nie jest złą ideą?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz